Polskie Towarzystwo Kardiologiczne chce zmienić model opieki nad chorymi po zawale, którzy już wychodzą ze szpitala a potrzebują bądź rehabilitacji kardiologicznej bądź nadzoru lekarza kariologa w poradni. Chodzi o zmniejszenie liczby zgonów w grupie osób wysokiego ryzyka, które obecnie w pierwszym roku po przebytym leczeniu szpitalnym wynoszą 10 procent.
- Chorzy po zawale serca nie są leczeni optymalnie – mówił na spotkaniu w Sejmie prof. Piotr Jankowski z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. – Od 10 lat ryzyko zgonu po okresie szpitalnym nie zmniejsza się i aż co 10-ty pacjent umiera w pierwszym roku. Do tego przyczynia się niedobry dostęp do rehabilitacji kardiologicznej, bardzo nierównomierny w Polsce. Średnio tylko 5 procent pacjentów ma dostęp do rehabilitacji kardiologicznej, jednak w województwie opolskim jest to co drugi chory, w mazowieckim, czy łódzkim co 12.

Zgonom sprzyjają czynniki ryzyka takie jak powrót do palenia papierosów mimo przebytego zawału, wysoki cholesterol, nadciśnienie tętnicze, otyłość, czy cukrzyca. W grupie osób po zawale serca tylko 9 procent, czyli co 11 chory ma te czynniki na poziomie zadowalającym. Dlatego kardiolodzy stoją na stanowisku, że pacjentom potrzebna jest rehabilitacja połączona z edukacją, aby w ten sposób minimalizować ryzyko zgonów poszpitalnych. Chodzi o takie zorganizowanie opieki, żeby chory po wypisie ze szpitala w zależności od potrzeb nie musiał długo czekać w kolejce na wizytę u kardiologa. Obecnie w ciągu roku średnio pacjent po zawale ma prawo do 1,7 takiej wizyty (8 wizyt w POZ), a powinien mieć znacznie częściej. Systemowo powinien być także rozwiązany dostęp do rehabilitacji zarówno szpitalnej jak i ambulatoryjnej, która byłaby połączona z edukacją na temat czynników ryzyka występujących po zawale. Miarą jakości leczenia byłoby ich wyeliminowanie po zakończonym leczeniu łącznie z przejściem chorego na zdrowy styl życia. Niezbędną wiedzę miałyby przekazywać pacjentowi także pielęgniarki.

Kardiolodzy obliczyli, że zmiana modelu opieki poszpitalnej kosztowałaby około 100 mln zł biorąc pod uwagę także populację 200 tys. osób z niewydolnością serca, przy czym wskazują, że obecnie koszty pośrednie związane z leczeniem zawałów serca wyrażające się między innymi przechodzeniem chorych na renty przewyższają koszty bezpośrednie związane z leczeniem zabiegowym. Koszt uniknięcia zgonu w propozycjach PTK został wyliczony na 54742 zł, o blisko połowę mniej niż koszt, który bierze pod uwagę AOTM wydając pozytywną rekomendację dla danego produktu leczniczego. Tymczasem wprowadzając model proponowany przez PTK dla 80 procent chorych można byłoby zmniejszyć liczbę zgonów o 3 tys, zawałów o 4 tys, liczbę hospitalizacji kardiologicznych o 25 tys, zabiegów wszczepiania bypassów i angioplastyk o 13 tys. W przypadku jej realizacji u co drugiego chorego liczba hospitalizacji z powodów kardiologicznych zmniejszyłaby się o 15 tys.

Kardiolodzy podkreślają, że wyniki leczenia zarówno zawałów serca jak i leczenia poszpitalnego są w Polsce na poziomie porównywalnym co w Niemczech, ale można byłoby system zorganizować jeszcze lepiej. W Polsce co roku 90 tys. osób choruje na zawał serca. W kraju działa 150 pracowni hemodynamiki.

Problemowi leczenia chorych po przebytym świeżym zawale serca poświęcona będzie specjalna konferencja organizowana przez wicemarszałek Sejmu Elżbietę Radziszewską wespół z Polskim Towarzystwem Kardiologicznym, którego prezesem jest prof. Zbigniew Kalarus.

 

 

Źródło:www.termedia.pl